W ramach wywodu, czym jest romantyczność i komu jest potrzebna i czemu zawsze róże.

***

Jerzy Pilch, "Miasto utrapienia"

Za drugim razem budzę się w jakichś dziwnościach, coś mnie muska, coś pachnie intensywnie, otwieram oczy, jest niezły czerwcowy poranek, otwieram oczy szerzej, badam, co jest grane, patrzę, a tu całe moje boskie ciało kwieciem obsypane, płatkami róż konkretnie. O kurwa - myślę - jest niedobrze. Bezrobotny radiowiec bladym świtem po róże wyruszył, po powrocie bukiet łodyga po łodydze zdekapitował, płatki płatek po płatku z główek powyrywał i następnie mnie leżącą w pościeli od piersi do bioder umaił, swoją drogą sporo kasy musiał na te róże wydać. Leżę więc i się nie ruszam, żeby mego boskiego okrycia z płatków róż uczynionego nie zburzyć, lać mi się chce, ale taktownie staram się nie poruszać, leżę i zastanawiam się, o co temu nieszczęśnikowi idzie. [...] Z naszykowaną książką, Bóg wie od jak dawna, pewnie od świtu samego, warował w psiej odległości i jak tylko spostrzegł, że oczy otwarłam, że się obudziłam, stosowny fragment jął mi modulowanym głosem odczytywać [...] wysłuchałam, uśmiechnęłam się i powiedziałam: - Pięknie, ale idę do łazienki.

***

These icons link to social bookmarking sites where readers can share and discover new web pages.
  • Digg
  • Sphinn
  • del.icio.us
  • Facebook
  • Mixx
  • Google
  • Furl
  • Reddit
  • Spurl
  • StumbleUpon
  • Technorati